Spotkanie z poezją Julii Hartwig

Home  »  Czytanie Poezji  »  Spotkanie z poezją Julii Hartwig
wrz 24, 2017 KBB

 

W niedzielę 24 września w „Ognisku Polskim” w Londynie  odbyło się spotkanie poświęcone niedawno zmarłej poetce Julii Hartwig. Scenariusz i reżyseria: Janusz Guttner. Wiersze czytali: Kasia Paradecka, Iza Wilczyńska i Janusz Guttner. Z publicznością o poetce i jej twórczości rozmawiała Katarzyna Bzowska. Podczas spotkania zaprezentowane zostało nagranie filmowe z osobistym przesłaniem poetki dla ZPPnO, nagrane w 2013 r. 

 

 

W I Z Y T A  N A  O L I M P I E
Spotkanie z Julią Hartwig

Kierowca taksówki pomógł mi załadować ciężki statyw, lampę i torbę z kamerą. Podałem adres i ruszyliśmy. Taksówkarz był sympatyczny, rozmowny. Pochwalił pogodę – dzień był słoneczny. Ciepły. Jedziemy Alejami Jerozolimskimi w stronę Marszałkowskiej. “Fotografuje pan kogoś sławnego?” Przytaknąłem. Doznał olśnienia. “No przecież ja wiem kto tam mieszka! Julia Hartwig!” Nie ukrywałem zaskoczenia pomieszanego z podziwem. “No jak to, proszę pana, woziłem ją nie raz. Cóż to za wspaniała pani. Prawdziwa dama! Sama elegancja, proszę pana. I wdzięk. Jest urocza!” Tu ściszył trochę głos. “Ale tak między nami to powiem panu – pierwszy mąż jej się nie udał. Kałużyński. Pomyłka.” Czytałem gdzieś kiedyś, że sama poetka skwitowała to małżeństwo dwoma słowami: “Zły wybór.” Czy warszawski taksówkarz wie wszystko o wszystkim? Chyba jednak tak.

Drzwi otworzyła mi pomoc domowa i za chwilę stanąłem przed Julią Hartwig. Drobna, nie wysoka. Pamiętam niebieską bluzkę, zaczesane do tyłu blond włosy, perełki na szyi i taki ciepły, przyjazny uśmiech. Opowiedziałem jej o rozmowie z taksówkarzem (oczywiście ani słowa o pierwszym mężu) i bardzo ją to ubawiło. Kawa, jakieś ciasteczka, rozmawiamy. Czuję się trochę jak ktoś kto  niespodziewanie wpadł na chwilę na Olimp. Poetka opowiada trochę o rodzinie, o braciach. Edward sławny fotograf. Walenty lekarz… teraz ja doznaję olśnienia. Całkiem bezwiednie wyrywa mi się:
„Waluś Hartwig!”
Pani Julia patrzy na mnie wyraźnie zaskoczona: “Pan znał mojego brata?”
“Był przyjacielem mojego ojca. Studiowali razem medycynę. U nas w domu mówiło się o nim Waluś.” – tłumaczę pośpiesznie.
“Musieli być blisko z pana ojcem, bo nigdy nie słyszałam poza naszym domem by go ktoś nazywał Waluś.”
I nagle, przez moment, zrobiło się tak odrobinę rodzinnie…

Ale przecież poezja. W skrócie opowiadam pani Julii o moich regularnych czytaniach poezji w Ognisku w Londynie i o tym, że następnym projektem na wokandzie jest czytanie jej właśnie  poezji i że, w związku z tym, mam do niej wielką prośbę. Widać, że perspektywa czytania jej wierszy w londyńskim Ognisku sprawia poetce przyjemność.
“Ależ chętnie pomogę, jeśli tylko będę mogła!”
Więc proszę poetkę o przeczytanie do kamery jednego czy dwóch swoich wierszy jak również o nagranie kilku słów skierowanych do naszej widowni w Londynie. By poczuli, że jest z nimi. Ustawiam kamerę i zaczynamy od wierszy. Jest skupiona, trochę nerwowa. Czyta:

Na wieczorze autorskim ktoś powiedział
Że moje wiersze są pełne rozpaczy.

Zaprzeczyłam.
Być może z poczucia, że zaprzeczyć powinnam.
Bo cóż jest warta sztuka oddychająca rozpaczą?
Ale on pozostał przy swoim zdaniu.
Zapewne odnalazł w tych wierszach to, czego szukał.
Rozpacz się nie starzeje. Młoda i stara jednakowo żarłoczna.
Nie przebiera i chwyta co pod ręką.
Szerzy się jak noc i nie jest przywilejem dusz wybranych.
One tylko bywają wymowniejsze.
A przecież na przekór jej wołam: Radość! Joy!
Stan błogosławieństwa i lunapark dziecinny.
Iść koleiną losu w śpiewie niewidzialnych stworzeń.
Radość twarda jak diament, niezawisła niczemu nie dłużna
Sprzeczność jest moim żywiołem, prawem, o które wojuję.

I zaraz czyta następny wiersz:

 Robi się coraz później

Przeszłość –  jakie to przestrzenie
i przyszłość jak podminowana droga
stratowana przeczuciami
wciąż bliska

To ona a nie przeszłość
jest wciąż obecna

Czyta równo, ale po chwili zacina się z lekka i przerywa. Czyta raz jeszcze. Tym razem bez błędu. “Czy tak dobrze?”- pyta. Jest to jak pytanie małej dziewczynki po starannym odrobieniu pracy domowej. Taksówkarz wiedział co mówi.
Po wierszach opowiadam pani Julii jak na jednym z naszych czytań poezji na widowni wstała jakaś pani i powiedziała: „Dla mnie jedyna poezja to jest ta co się rymuje.
Pytam: „Co pani na to?”
Poetka odpowiada:   „No,… pewno ta pani nie jest odosobniona w swoim sądzie. Przypuszczam, że wielu ludzi, którzy ze współczesną poezją mają niewiele wspólnego podobnie sądzą. Jak gdyby szukają takiej poezji, ale ja osobiście jestem innego zdania na ten temat i wiem, że to co mnie we współczesnej poezji, poezji XX wieku, pochłaniało nie ma z tym rymem nic wspólnego. Myślę o poetach takich jak Eliott czy Ezra Pound, to byli wielcy poeci, którzy, owszem, czasem używali rymu, ale często z zaskoczenia. Oczywiście zawsze, od czasu do czasu, używamy rymu dlatego,że on jest taką jakby trochę zabawą w wiersz, takim uwierzytelnieniem dla takiej pani, która właśnie ma taki pogląd. No ale oczywiście to jest dalekie od prawdy, bo określić czym jest poezja jest bardzo trudno. Ja bym raczej powiedziała… zastanawiała się nad tym jak się rodzi poezja. Ona się rodzi z pewnej dyspozycji wewnętrznej. To może być jakiś nastrój, to może być jakaś myśl, to może być jakieś przekonanie, to może być nawet stan gwałtownego pobudzenia uczuciowego. Bardzo różnie poezja powstaje. Ale jest zawsze do odróżnienia poezja prawdziwa od tej z którą nie mamy nic wspólnego i z którą nie chcemy mieć nic wspólnego. Natomiast dobra poezja, która trafia do ludzi, według mnie, ma jeszcze wielkie szanse.”
Czas na zejście z Olimpu. Na odchodnym dorzucam, że jej mąż, Artur Międzyrzecki, był na tyle łaskawy, że na początku lat 60ych wrzucił kilka moich wierszy do redagowanej przez siebie „Antologii młodej poezji polskiej”. Pani Julia śmieje się: „ Więc to prawda, że ten świat jest taki mały!”
Żegnam się. Nie mam świadomości, że żegnam się z panią Julią po raz ostatni. A jednak…

Ale taksówkarz miał rację…Wdzięk, urok i elegancja..
A poza tym była Wielką Poetką.

Janusz Guttner

Czytaj także: http://www.tydzien.co.uk/artykuly/2012/12/03/julia-hartwig-poetka-wykwintna/

http://www.cultureave.com/rozmowa-o-poezji/

Julia Hartwig (ur. 14 sierpnia 1921 zm. 14 lipca 2017) – poetka i eseistka, tłumaczka literatury pięknej z języka francuskiego i angielskiego.Córką fotografa Ludwika Hartwiga, siostrą Edwarda – fotografika i Walentego – lekarza endokrynologa. Uczęszczała do Gimnazjum im. Unii Lubelskiej w Lublinie  (matura w 1939). W 1936 w gazetce szkolnej „W słońce” opublikowała swój pierwszy wiersz. Podczas wojny była łączniczką AK.. Studiowała polonistykę i romanistykę na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim, a po wojnie – Uniwersytecie Warszawskim i KUL-u. W latach 1947–1950 przebywała we Francji jako stypendystką rządu francuskiego i urzędniczką w dziale kulturalnym Ambasady Polskiej. Po powrocie do kraju zamieszkała w Warszawie.  W latach 1952–1969 była autorką słuchowisk radiowych. W latach 1970–1974, razem z mężem, Arturyem Międzyrzeckim przebywała w USA jako uczestniczka programu dla pisarzy, a następnie była wykładowcą Drake Uniersity. Prowadziła też wykłady na uniwersytetach w Kanadzie. W 1976 była sygnatariuszką „Memoriału 101”.W 1979 roku ponownie. przebywała w USA na zaproszenie Departamentu Stanu. W 1989 roku była członkiem Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Lechu Wałęsie
Swoje wiersze i artykuły ogłaszała w pismach w wielu pismach literackich. Tłumaczyła na język polski twórczość pisarzy i poetów francuskich i amerykańskich
Była członkiem ZLP (1945–1983, w Zarządzie Głównym w latach 1980–1982), Polskiego PEN-Clubu(od 1956), NSZZ „Solidarność” (1986-91), Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (od 1989, wiceprezes w latach 1990–1999).  W 2014 X Zjazd SPP wybrał ją na honorowego Prezesa Stowarzyszenia.. 25 października 2014 otrzymała Nagrodę Poetycką im Wisławy Szymborskiej za książkę Zapisane.
W 2015 Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu przyznał jej tytuł doktora honoris causa Zmarła 14 lipca 2017 we śnie podczas pobytu u córki Danieli w Pensylwanii.