Czwarty Salon Literacki

Home  »  Salon Literacki  »  Czwarty Salon Literacki
maj 8, 2014 ZPPnO

Czwarty Salon Literacki prowadził prezes ZPPnO Andrzej Krzeczunowicz. Przy stole siedzą: ks. Władysław Wyszowadzki, Barbara Wachowicz (specjalny gość Salonu) i Regina Wasiak-Taylor.
Występ Lizzie Taylor:
https://www.youtube.com/watch?v=txK85lc2gOw

Gdybym była…

Gdybym była wszechmocna, to sprawiłabym, aby na sali sejmowej nie padały takie słowa, jak: nikczemny, bezprecedensowy atak, porażający, ale także: racja stanu i patriotyzm. To nie oznacza, że te dwa ostatnie pojęcia uważam za nieważne. Wręcz przeciwnie i właśnie dlatego buntuje się wewnętrznie, gdy są nadużywane, zwłaszcza w przypadkach, gdy chce się osiągnąć drobne, partykularne cele. No i zatrudniłabym ?stylistę mowy?, który uczyłby polityków poprawnej polszczyzny.

W takim „gdybaniu” nie jestem odosobniona. Barbara Wachowicz, pisarka, dziennikarka, nazywana Fiołkową Damą (tylko w tych kolorach ubiera się i w takim kolorze składa autografy), laureatka wielu nagród, w tym tytułu Mistrza Mowy Polskiej Vox Populi, została poproszona o wcielenie się w ministra kultury. Było to ponad dziesięć lat temu, ale wiele jest postulatów pozostało nadal głosem wołającego na politycznej puszczy. Jeden z jej pomysłów, personalny, został zrealizowany, choć w nieco innej formie.

Barbara Wachowicz, gdyby była ministrem kultury i dziedzictwa narodowego (ten drugi człon nazwy jest dla niej bardzo ważny), to chciałaby otoczyć się ludźmi „których cechowałyby: mądrość, ofiarność, odwaga i rozwaga, zamiłowanie do pracy, poszanowanie sprawiedliwości, odraza do intryg. Chciałaby, aby w tym samym rządzie co ona zasiadał Bartłomiej Sienkiewicz  „dyplomata w najszlachetniejszym znaczeniu, a prywatnie prawnuk autora Trylogii”. Powierzyłaby mu tekę ministra spraw zagranicznych. Ten współtwórca Ośrodka Studiów Wschodnich, były funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, a wcześniej działacz opozycji demokratycznej, od kilku miesięcy jest ministrem spraw wewnętrznych. Za każdym razem gdy go słucham, powraca mi nadzieja, że do polityki nie idą sami nieudacznicy o rozdętym ego.

Prezesem telewizji pani Wachowicz uczyniłaby mędrca, „który nie traktowałby telewidzów jako potencjalnych debili, zdawał sobie sprawę, jak potężnym orężem jest władana przezeń instytucja, ile może zdziałać dobrego – a ile złego, gdy będzie rakotwórczą dawką promieniowania złem”. Powołałaby też „ministerstwo patriotyzmu”, ale nie takiego lukrowanego, a odwołującego się do najlepszych polskich tradycji.

Nie chciałaby natomiast pracować z tymi, u których, jak to powiedział swego czasu Cyprian Norwid: „Miłość Rzeczy – pospolitej – polskiej staje się miłością rzeczy – prywatnej”. Zakazałaby też zalewania telewizji i prasy „lawiną bestialstwa”, która nie tylko ogłupia, ale jest też „świetnym instruktażem dla bandytów”. Zakazałaby też dalszego zamykania bibliotek, szkół i ośrodków kultury, a także nakładania podatków na książki. Szczególną opieką otoczyłaby harcerstwo, którego tradycje i działalność na rzecz innych są jej wyjątkowo bliskie.

W ostatnim roku Barbara Wachowicz ostro zaprotestowała przeciwko propozycji Elżbiety Janickiej z PAN, by z lektur szkolnych wycofać książkę „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego, którą uznała za „jedną z najbardziej mitotwórczych książek w polskiej historii” i sugerowała, że przyjaźń „Rudego” i „Zośki”, czyli Jana Bytnara i Tadeusza Zawadzkiego, miała charakter homoseksualny. Zarzuciła też autorowi, że nie porusza wątku żydowskiego.

Barbara Wachowicz, autorka takich książek jak „Kamyk na szańcu. Gawęda o druhu Aleksandrze Kamińskim w stulecie urodzin” i |Rudy, Alek, Zośka. Gawęda o bohaterach Kamieni na szaniec” , przypomniała, że Aleksander Kamiński był orędownikiem włączenia do polskiego harcerstwa mniejszości narodowych, a podczas okupacji działał w Radzie Pomocy Żydom „Żegota” i pośmiertnie został odznaczony pośmiertnie tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Przytoczyła też wypowiedź Kamińskiego, że opisywał „zaprzyjaźnionych ze sobą chłopców”, którzy mieli swoje ukochane dziewczyny. Zaprzeczyła też tezie dr Janickiej, że książka Kamińskiego nigdy nie była poddana krytycznej analizie. „Atakowano ją i analizowano w czasie okupacji na łamach tajnych pism, zarówno prawicy jak i lewicy”. Po wojnie było podobnie.

Zofia Posmysz, autorka słynnej „Pasażerki”, na podstawie której Andrzej Munk nakręcił znakomity film pod tym samym tytułem, obchodziła przed kilku dniami uroczyście (w sali im. Młynarskiego w Teatrze Wielkim) jubileusz 90-lecia urodzin. Dla niej książka Kamińskiego była osobiście ważna, ale jej zdaniem odgrywa także inną, ważną rolę: Zamknięta jako kilkunastolatka, od maja 1942 roku za drutami Oświęcimia, niewiele wiedziałam o tych bohaterskich Dziewczętach i Chłopcach, o ich wspaniałym nauczycielu i duchowym przywódcy Kamyku. Książka „Kamienie na szaniec” była dla mnie olśnieniem, oczyszczającym wstrząsem, że była i taka walka – z podniesioną głową, z bronią w ręku, jakże inna od naszej obozowej walki o przetrwanie. Z miałkiej, pospolitej, bezideowej, jakby się mogło wydawać, teraźniejszości – wybłyskuje, jak u Norwida „Gwiaździsty dyjament” – w młodych ludziach, którzy tamtych biorą za wzór – i to jest dla nas owo -zaranie wiekuistego zwycięstwa.

Twórczość literacka Barbary Wachowicz oraz jej wyjątkowa w polskiej kulturze aktywność naukowa, edukacyjna i artystyczna to nie tylko zwracanie uwagi na wychowawcze aspekty książek o drugiej wojnie światowej, a także nawiązywanie do roli harcerstwa. To zawsze ukłon w stronę Polski, która pamięta o Lipcach Reymontowskich, o początkach polskiego filmu, o „Kobiety ich życia”, czyli miłościach Mickiewicza, Norwida, Krasińskiego, Słowackiego, Kasprowicza, Sienkiewicza, ale też o siedzibach, w których im przyszło mieszkać, tworzyć i kochać. Swoje fikcyjne, pierwsze wystąpienie sejmowe w charakterze ministra kultury zaczęłaby od słów: Szanowni Państwo, Jan Chryzostom Pasek wołał w XVII wieku: „Zgody w Sejmie nie było. Nasi panowie posłowie wymyślają sobie, a do chleba naszego publicznego cisną. Sejmy i sejmiki umieją zatrudniać własnymi interesami, czas zabierać bankietami, chleb wydarty ludziom zasłużonym obracają na kłótnie i korupcję. Rzeczpospolita jaki ma z nich pożytek”

Ano właśnie.

Katarzyna Bzowska
Dziennik Polski 23.09.2013