Kulturowym i Konfederacji Narodu. Zastanawialiśmy się, czy ktoś chronił poetów przed śmiercią? Była na sali córka Jerzego Zagórskiego, autora starszego od „dzieci”, którymi Kolumbowie byli dla swych kolegów, urodzonych jeszcze w okresie niewoli, bądź I wojny. W domu na warszawskich Bielanach, Zagórscy ukryli w czasie okupacji osiemnaścioro Żydów, za co odznaczono ich medalem Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata, w tym samym domu, spotykali się również poeci. W książce pt. „Patriotyzm Polaków. Studia z historii idei” Aleksander Kopiński pisze: „(…) w czasie okupacji niemieckiej, nowo powstałe dzielnice – również z racji peryferyjnego położenia i, co za tym idzie, nieco mniej bacznego dozoru – stały się głównymi ośrodkami życia kulturalnego, toczącego się wówczas na poły prywatnie, w domowych pieleszach pisarzy, muzyków, wykładowców i studentów podziemnych uczelni. Koledzy Gajcego ze ‘Sztuki i Narodu’, Wacław Bojarski i Andrzej Trzebiński, w jednej z willi na odległym Służewie spierali się ostro z Czesławem Miłoszem, który lata wojny przemieszkał u teściów przy niedawno wytyczonej alei Niepodległości. Wiele ważnych spotkań i odczytów odbywało się na Bielanach, w mieszkaniach Jerzego Andrzejewskiego i Jerzego Zagórskiego”. Ale poza twórczością, nauką i pracą zarobkową istniała konspiracja, nadeszło Powstanie. Baczyński skończył podchorążówkę, brał udział w akcjach sabotażowych, chciał walczyć czynnie, ale do akcji zbrojnych go nie dopuszczano. Tadeusz Gajcy, pod koniec 1941 r. został członkiem konspiracyjnej Konfederacji Narodu, najbardziej antysowieckiej organizacji podziemnej i należał do Armii Krajowej. W 1943 r. zrezygnował z pracy zarobkowej i studiów, poświęcając się całkowicie konspiracji. Zginął razem ze Zdzisławem Stroińskim, szesnastego dnia Powstania, na Starym Mieście. Postawie heroicznej przeciwstawiał się, jak zawsze, pragmatyzm. Ferdynand Goetel, prezes PEN-Clubu, zarejestrował się w swoim zawodzie, w myśl niemieckich zarządzeń, co ułatwiało życie codzienne i miało stanowić pewne zabezpieczenie przed represjami. Prócz niego zarejestrowali się m.in. Leopold Staff, Zofia Nałkowska, Kornel Makuszyński, Karol Irzykowski, Adolf Nowaczyński, Tadeusz Breza i Jerzy Zagórski, który tak wyjaśniał w powojennym śledztwie: „Artysta, który nie rejestrował się w swym zawodzie, a nie ukrywał pod cudzym nazwiskiem lub fałszywymi dokumentami, musiałby w zamian rejestrować się w Arbeitsamcie i podlegał tym samym niebezpieczeństwom zagarnięcia do pracy i współpracy, przy czym każdorazowemu wymigiwaniu się od pracy u Niemców towarzyszyło składanie pewnego haraczu pieniężnego urzędnikom. Nic dziwnego, że niektórzy woleli wybrać tańszą legitymację literacką niż droższą Urzędu Pracy, skoro obie miały takie samo znaczenie przy łapankach, a same przez się nie oznaczały aktu współpracy” (za: Marek Klecel „Pisarze ścigani za Katyń”, biuletyn IPN, IV 2010).W 1974 r., na zebraniu Pen-Clubu, Kazimierz Wyka powtórzył swoją ostatnią rozmowę z Baczyńskim, którą odbyli w czerwcu 1944 r. (za:
www.baczynski.art.pl): „Zacząłem mu tłumaczyć, czy naprawdę jest rzeczą potrzebną, ażeby on z bronią w ręku szedł do Powstania, że może lepiej by siebie przechować, nie wiadomo, jak to będzie. Baczyński się bardzo żachnął, jak był opanowany, tak żachnął się wręcz gniewnie, i oto powiedział mi wprost: Proszę pana, kto jak kto, ale pan to powinien wiedzieć, dlaczego ja muszę iść, jeżeli będzie walka. kto jak kto , ale człowiek, który tak zna i rozumie moje dzieło, musi zrozumieć mnie!” Tego popołudnia w Ognisku nie zabrakło tonu owej wątpliwości, zapytania o sens poświęcenia się poetów. Pragmatyzm wiódł prym w odpowiedziach. To on winien był zadecydować o wycofaniu ich z linii ognia, o odebraniu im broni zarządzeniem, decyzją, uchwałą. Pragmatyzm, zamiast właściwej poetom obrony idei wolności, w imię której, godzi się tworzyć.