Jubileuszowy 33. Salon Literacki

Home  »  Salon Literacki  »  Jubileuszowy 33. Salon Literacki
paź 28, 2023 KBB

Nie był to jubileusz Salonu, a Janusza Guttnera, który w tym roku skończył 85 lat. Jubilat Salonowi jest wierny – nie opuścił tej imprezy ani razu, imprezy która po raz pierwszy odbyła się w grudniu 2012 roku. Nawet inicjatorka Regina Wasiak-Taylor (na zdjęciu obok) jeden raz akurat, gdy odbywało się salonowe spotkanie przebywała z dala od Londynu.

Po raz pierwszy Janusz Guttner nie bawił gości, a był bawiony, nie stał na scenie, a siedział na fotelu przyjmując hołdy, życzenia, kwiaty i prezenty. Był to więc Salon inny niż zwykle, choć starano się utrzymać także stałe elementy – jak zawsze zainteresowaniem cieszyła się loteria, a uznaniem – kaczka z buraczkami serwowana przez kuchnię restauracji „Łowiczanka”, bo Salon od kilku lat, odkąd ambasada odmówiła finansowego wsparcia, przeniósł się do POSKu.

Po raz pierwszy znaczącą rolę odegrał ekran. Spotkanie rozpoczęło się od życzeń przesłanych z Warszawy przez Magdalenę Zawadzką, z którą Janusz Guttner przyjaźni się od czasów studenckich, a więc pierwszej połowy lat 60. XX wieku. To najlepiej pokazuje, że jubilat jest wierny w przyjaźni. Nic dziwnego, że na sali znaleźli się jego bliscy przyjaciele, znajomi z dawnych lat, a także osoby, które poznał stosunkowo niedawno.

Adriana Kulig, reżyserka, scenarzystka, producentka filmowa, poznała Janusza 10 lat temu – szukała aktora do dokumentalnego filmu krótkometrażowego „Mój przyjaciel Ivor”. Film opowiada o pracy imigrantów, ofiar gangów. Nic dziwnego, że film ten zdobył szereg nagród, bo problem pracy niewolniczej jest wciąż aktualny. Później przyszły inne wspólne projekty. W końcu Adriana Kulig postanowiła nakręcić film o Januszu Guttnerze. To 40-minutowy dokument, a podczas spotkania Salonu zaprezentowanych została 10-minutowa wersja. Premiera filmu odbędzie się wkrótce.

W filmie tym Janusz Guttner opowiada o swojej rodzinie. Jak mówi, był „w czepku urodzony” – pochodził z zamożnej rodziny, jego dziadek Tadeusz Sułowski wkrótce po odzyskaniu przez Polskę niepodległości był jednym z założycieli i naczelnym dyrektorem koncernu „Siła i światło”. Koncern ten zelektryfikował 20 proc. kraju. Ale „czepek” dość szybko spadł wraz wybuchem wojny. Film opowiada również o aktorskiej karierze Janusza – są w nim zdjęcia filmów, w tym z kultowej wręcz „Niekochanej”, ze spektakli warszawskich i późniejszych, już londyńskich, gdyż Janusz Guttner był związany przez wiele lat z Teatrem Nowym założonym przez Urszulę Święcicką, a później ze Sceną Poetycką, przekształconą kilka lat temu w Scenę Polską.

Na urodzinach aktora nie mogło oczywiście zabraknąć zespołu Sceny Polskiej. Zaledwie tydzień wcześniej występowali na scenie Teatru POSKu, ale zdążyli przygotować może nie wielki występ, ale mały „występek” dla uczczenia najstarszego w ich gronie kolegi. Była to seria scenek opartych o „Słówka” Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Mówiąc szczerze była to najlepsza część wieczoru. Aktorzy – Joanna Kańska, Magdalena Włodarczyk, Teresa Greliak, Renata Chmielewska, Wojtek Piekarski i Łukasz Zapłotny – rozbawili publiczność. Helena Kaut-Howson, która przygotowała ten krótki nie tyle występ, co „występek” jak zwykle pokazała, że zamiłowanie do kabaretu jest znakomitą formułą na każdą okazję. Wspomniała też o początkach ich znajomości, podobnie jak z Magdaleną Zawadzką sięgających czasów studenckich w warszawskiej szkole teatralnej – z tym, że Helena studiowała na wydziale reżyserskim. Niespodzianką był satyryczny wiersz napisany specjalnie na tę okazję przez Wojtka Piekarskiego. Jak przyznał później jubilat, nie tylko się ubawił, ale i wzruszył.

Janusz Guttner to nie tylko aktor, ale także architekt, grafik i fotograf. O wystawie zdjęć jego autorstwa, która odbyła się w Warszawie w maju 2022 r. miała opowiedzieć kuratorka wystawy Zuzanna Lipińska. Niestety, zachorowała. Przysłała jedynie list z życzeniami i wspomnieniami wspólnej pracy w czasach, gdy Janusz miał swoje studio graficzne. Bez jej zaangażowania oraz profesor ASP Krzysztofa Jabłonowskiego wystawa w Galerii przy ul. Smolnej w Warszawie, prowadzonej przez Agnieszkę Dołęgę z pewnością nie doszłaby do skutku. W opowieści o wernisażu wystawy zatytułowanej „Śródmieście życia” Zuzannę Lipińską zastąpiła Elżbieta Smoleńska. Zdjęcia wybitnych polskich aktorów i reżyserów sąsiadowały z osobistościami o sławie międzynarodowej. Marian Opania, Wojciech Pszoniak, Krzysztof Kieślowski sąsiadowali z Peterem Ustinovem, królem Jordanii Husseinem, Georgem Michaelem i Michaelem Cainem. Zaprezentowano też projekty okładek do płyt, gdyż Janusz Guttner przez kilka lat współpracował z firma fonograficzną. Jak mówiła Elżbieta Smoleńska warszawski wernisaż zgromadził „śmietankę artystyczną” stolicy. Prezesowi POSKu dr Markowi Laskiewiczowi fotografie autorstwa Guttnera spodobały się tak bardzo, że natychmiast zaproponował, by warszawską wystawę przenieść do POSKu.

Kolejną niespodzianką były portrety jubilata wykonane przez Joannę Ciechanowską. I znowu była to opowieść o trwającej od lat znajomości. Spotkali się we wspomnianej wytwórni płyt. Obydwoje projektowali okładki i nagle Joanna usłyszała rozmowę po polsku. A później spotkali się w POSKu

Na Salonach Literackich organizowanych przez ZPPnO nie może zabraknąć muzyki. Tym razem grał duet Leszek Kulaszewicz i Anita Łozińska. Wykonali m.in. dwie piosenki, w których wykorzystane zostały wiersze Janusza Guttnera. Jedna z nich była wykonana podczas tego wieczoru po raz pierwszy.

Bo Janusz Guttner jest także poetą. Debiutował w 1963 r. (a więc jubileusz debiutu poetyckiego) w „Almanachu młodych” redagowanym przez Artura Międzyrzeckiego. Do pisania poezji wrócił po latach. W ostatnim dziesięcioleciu ukazały się dwa tomy jego wierszy „Słowem fotografowane” i „Słowem fotografowane oraz ciąg dalszy”. W tym drugim tomie wiersze uzupełniają krótkie formy prozą.

Na zakończenie wieczoru jubilat zaprezentował kilka swoich wierszy – tych sprzed lat i najnowszych, które powstały już po opublikowaniu ostatniej jego książki. W poezji Guttner sięga czasem do historii, nie stroni od tragedii, ale i sarkastycznego humoru. Czasem zaś opisuje otaczającą go rzeczywistość jak choćby w aforyzmie „ Kto białym orłem i krzyżem wojuje ten prędzej czy później orla ukrzyżuje”.

Katarzyna Bzowska
Fot: Emilia Sniatowska i Wojciech Klas