Na zdjęciu: Anna Frajlich i prezes ZPPnO Andrzej Krzeczunowicz
W niedzielę 20 marca, w eleganckiej oprawie Ogniska Polskiego w Londynie odbyła się doroczna uroczystość rozdania nagród laureatkom nagród literackich Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie: poetce Annie Frajlich i wybitnej slawistce i literaturoznawcy, Ewie Thompson z Rice University w Houston, Texas.
Twórczość Anny Frajlich jest dobrze znana publiczności emigracyjnej od czasu publikacji w późnych latach 70. XX wieku jej pierwszych wierszy w „Wiadomościach Literackich” pod redakcją Stefanii Kossowskiej (dwie emigracyjne pisarki, Anna Frajlich i Maja Cybulska, laureatka ubiegłorocznej nagrody, podały sobie ręce w publicznej deklaracji wdzięczności za pomoc i poparcie pani Stefy, która zadecydowała o biegu ich dalszej kariery).
Anna Frajlich, choć ma w swej biografii doświadczenie pokolenia Marca 68r, a więc, w swojej twórczości miałaby o czym krzyczeć pełnym głosem, mówi półszeptem. Jest poetką prywatności, subtelnego niedomówienia, delikatnej kolorystyki, precyzji i mistrzostwa słowa. Nostalgiczną uczuciowość potrafi kontrolować, co nie jest łatwe, zważywszy, że jej pisarstwo poświęcone jest w przeważającej mierze sztuce pamięci: w jej ostatnim tomie, wydanym w Polsce, chyba jest najwięcej wierszy dedykowanym tym, którzy odeszli. Tytuł tego zbioru: łodzią jest i przystanią przywołuje Nowy York (gdzie poetka obecnie mieszka, wykładąc na Columbia University); temu też miastu (domyślamy się) dedykowany jest jeden z najbardziej wzruszających w tym tomie wierszy:
TO MIASTO
Po amputacji skrzydeł
jeszcze o kulach
stawia niepewne kroki
wzdłuż ulic
w wodach szerokich rzek
obmywa rany
już nie wypełni się brak
miejsce po
przykuwa oczy ciągnie za sobą wzrok
-jest-
I już już
wzniesie się wzwyż
na pionowym
kikucie wyobraźni
Ten wiersz kontrastuje interesująco z innym, wcześniejszym, podobnie zatytułowanym
Miasto, którego adresatem jest … Szczecin, w którym upłynęło dzieciństwo poetki. Za długi, aby go tu przytoczyć i przepięknie odczytany przez znakomitego aktora Janusza Guttnera, wzruszył mnie głęboko, jako że i moi rodzice, tak jak i poetki, też pochodzący ze Lwowa, spoczywają na cmentarzu w tym mieście, śniąc o tym, daleko na wschód, z którego tak samo musieli uciekać w wojennym popłochu. Okrutny wiek XX Anna Frajlich żegna bez żalu w innym wierszu, tym razem patrzącym z optymizmen w przyszłość:
ZNAK WIEKU
Kiedy mój
dziesięcioletni wnuk
stawia datę
z liczby lat odrzuca
pierwszą dwudziestkę
znak wieku
który tak niepostrzeżenie
wymknął nam się z rąk
ani on nie widział
dwudziestego wieku
ani dwudziesty wiek
jego
może lżej mu będzie
bez ciężaru
który ciągnie nas ku dołowi
i pogania w stronę tych
co odeszli.*
Druga laureatka, Ewa Thompson, wprowadziła inny ton do atmosfery tego wieczoru. Jako specjalista z dziedziny porównawczego literaturoznawstwa, ta wybitna slawistka amerykańska z olbrzymim dorobkiem akademickim, jest ostatnio zaangażowana w gorący spór ze środowiskiem literaturoznawców polskich o to, czy pojęcia „kolonializmu” i „postkolonializmu” adekwatnie opisują sytuację krajów Europy Środkowo-Wschodniej po 1989 roku.
W środowiskach naukowych w Polsce istnieje przekonanie, że stosowniejszym terminem byłoby słowo „zależność”, natomiast Ewa Thompson upiera się, m.i. na łamach pisma „Rzeczy Wspólne”, że „jednak kolonializm”.
Swojego stanowiska w tej sprawie broniła w wykładzie wygłoszonym tego wieczoru w Ognisku: „Czy najnowsza historia Polski jest narracją postkolonialną?”
Oto jej definicja kolonializmu: „Słowo kolonializm głośno mówi, że sytuacja zależności jest gwałtem, a nie dobrowolną umową (…) Kolonializm więc jest formą gwałtu na ludności, której świadomość narodowa już się uformowała, zaś efektem kolonializmu jest zdławienie lub spowolnienie rozwoju skolonizowanej społeczności (…)”.
Uważa ona, że to, co się wydarzylo w Europie Środkowo-Wschodniej po roku 1989, to zamiana jednej formy kolonializmu na inną; brutalny imperializm rosyjski został zamieniony na nieco bardziej subtelną formę zależności intelektualnej od Zachodu. Tę sytuację definiuje przez siebie ukutym wyrażeniem o „hegemonie zastępczym”, wskazując na to, że w Polsce hegemonem kulturowym (którym Moskwa nigdy dla Polaków nie była) stał się Paryż i Nowy Jork. I ostrzega: „Zwyczaj naśladowania 'kulturalniejszych’ jest produktem ubocznym skolonizowania”, przez co rozumie brak wiary we właśne możliwości, zaakceptowanie wtórności i naśladownictwa.
To ostatnie stwierdzenie, wyznaję, przekonało mnie. Każdy, kto odwiedza Polskę w regularnych odstępach czasu i obserwuje szybkość, z jaką język angielski „kolonizuje” polski dyskurs kulturowy (i nie tylko), może się czuć mocno zaniepokojony. Kiedy usłyszałam w radio Dwójka, że jakaś tam opera jest „sfokusowana na….”, i wyczytalam w prasie , że jakaś tam organizacja „erygowała” pomnik… i zobaczyłam reklamę ogłaszającą „nowe łaał” (sic!), to zastanawiam się, czy jednak argumentacja Ewy Thompson nie otwiera nam oczu na rzeczy ważne.
Teresa Halikowska-Smith
Anna Frajlich otrzymała nagrodę za całokształt twórczości, a Ewa Thompson za upowszechnianie kultury i literatury polskiej w świecie. Laudacje dla laureatek napisały: prof. Beata Dorosz i dr Aleksandra Ziółkowska-Boehm. Wiersze Anny Frajlich czytali: Daria Kalista i Janusz Guttner, a wieczór uzupeła muzyka; wykonawcami byli: Micyl Dawood (gitara) i Tomasz Bury (fortepian)
Fot: Dominik Witosz
http://www.forum-polonia-houston.com/?p=24922
[…] Przeczytaj wiecej o obu laureatkach i uroczystosci wreczenia nagrod na: http://www.zppno.org […]